Zielone wykonane są z mięciutkiej flaneli i trafią na małe nóżki pewnego młodego kawalera (o ile uda mi się w końcu spotkać z jego mamą i nie zapomnę o nich). Pozostałe dwie uszyłam z resztek, które walały się to tu, to tam. A na ich podeszwy i wewnętrzne wkładki poświęciłam koszulkę męża, tłumacząc sobie „przecież i tak w niej nie chodzi”.
Rzecz będzie o szyciu...o szyciu głównie dla dziecinki... zapraszam Cię do świata, który koloruję skrawkami barwnych tkanin...
sobota, 6 sierpnia 2011
Aby stopy nie były bose
Kapci nigdy za wiele, bynajmniej dla mojej Małej Pani. Wędrujący między piętrami szkrab, to do babci, to do mamy zawsze gdzieś je zaprzepaścił. To w głównej mierze przyczyniło się do powstania kapciuszków.
Tutek do ich uszycia znalazłam tu. musiałam jedynie przerobić trochę szablon na potrzeby większej stopy i inaczej zainstalowałam gumkę. Propozycja z przecinaniem materiału nie specjalnie mi odpowiada, od razu mam przed oczami wizję prującej/ strzępiącej się tkaniny
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz jest dla autora bloga czymś wyjątkowym
Dziękuję za to, że chcesz się wypowiedzieć :)