piątek, 28 września 2012

Jestem sobie miś

... znam się z dziećmi nie od dziś...

... ładnie siedzę,

 ... ładnie stoję

 ...i serduszko wielkie mam,


... moje rączki są ruchome... nóżki też fikają skocznie,


 ... czasem uszko mi oklapnie.... (a teraz zadanie dla Was- kto dalszy ciąg wymyśli :) )

środa, 26 września 2012

???

Czy komuś zalazłam za skórę, ale dlaczego, kiedy i w jaki sposób?

Nie wiem co było powodem i jaki miał ktoś cel w tym, aby używać mojego adresu mailowego i URL zgłaszając mój udział w akcji charytatywnej na blogu Makoliny. Dowiedziałam się o tym wczoraj gdy przyszedł mi mail z informacjami dotyczącymi całej akcji, intensywnie myślałam cały dzień nad tym jak mogłam zapomnieć o tym, że się zobowiązałam do wzięcia udziału. Zaglądając do niej odnalazłam ów komentarz i od razu stwierdziłam że to nie mój, po za tym tego dnia czyli 25 wrześnie nie publikowałam żadnych komentarzy na blogach których nie miałam wcześniej na liście obserwowanych ( wydaje mi się że togo dnia nawet na blogach obserwowanych nie umieszczałam komentarzy, ale nie dam sobie głowy urwać). Cała sytuacja wywołałam w mojej głowie chaos, widzę przecież że komentarz nie mój, a jednak nie rozumiem dlaczego się tam znalazł.

Dotyczy to także kilku innych osób, wystarczy spojrzeć na komentarze pod akcją, są dodawane co kilka minut

Akurat w tym przypadku wszystko skończyło się dobrze, a nawet miało pozytywny skutek. Po pierwsze poznałam blog Makoliny, po drugie dowiedziałam się o akcji pod którą podpisuję się wszystkimi kończynami

Ale niekoniecznie tak musiało się skończyć. Zatem proszę Was o czujność, gdyby pojawiły się na Waszych blogach wzbudzające podejrzenia komentarze niby mojego autorstwa, proszę o kontakt.

Nie chciałabym, aby doszło do sytuacji, gdy ktoś podszywając się pod moją osobę pozostawia u Was obraźliwe wpisy.

Szczególną uwagę należy zwrócić na komentarz wyglądające jak poniższy

Całe zamieszanie wynikło w związku z poniżą akcją


Zapraszam Was do udziału, ja już zgłosiłam chęć uczestnictwa.
Po szersze informację odsyłam tu, zapisy trwają do15. 10. 2012 r.

wtorek, 25 września 2012

Edu książeczka

Edu książeczka to kolejny projekt zrealizowany dla Handmade Montessori.


Wywołała u Len ogólne zaciekawienie. Odłożona do schowania została "wywęszona" jako obiekt do zbadania przez małego człowieka i ukrytkiem "podwędzona" sprzed oczu strażnika-mamy.



Nie miałam serca odbierać jej gdy zabawa była taka przednia.. Przynajmniej przeszła chrzest bojowy.

Aż żałuję, że wcześniej takiej nie uszyłam. Nie sądziłam, że może sprawić tyle radości, w szczególności poniższa strona.







środa, 19 września 2012

Gdy odbijam się od ściany

Hmm jak zwykle mam problem z tym jak zacząć, co winno znajeźć się we wstępie. Piszę jedno zdanie... chwilę się zastanawiam, po czym wciskam backspace. Piszę od nowa... znowu nie jest to, to czego bym chciała... więc wstępu nie będzie.

Oczekiwania... oczekiwania, to coś co niekoniecznie przełoży się na ich spełnienie w rzeczywistości. Oczekujemy tego, czy tamtego, a życie czasem to weryfikuje i pokazuje nam figę. Pfff, jakie to okropne uczucie odbić się od takiej figi. Jednak moja wrodzona ufność w ludzi i do ludzi oraz umiejętności dokonywania przez nich odpowiednich wyborów zawsze gdzieś w środku tkwi, tlisię ... nadzieja umiera ostatnia.

Oczekiwania i brak chęci sprostania im stawia przed oczekującym mur od którego tym mocniej się odbija im większe jest owe oczekiwanie. I trzeba mieć twardą głowę albo d...., aby się odbić i nie uszkodzić.

Tak to już jest, że dobrze zaczęty dzień niekoniecznie musi w tym trwać dlatego wszystkim odbijającym się i podnoszącym po upadku dedykuję kotka na pociechę :) Sama otrzepuję się po i idę dalej- robić swoje.


poniedziałek, 17 września 2012

Kocham te bajeczne poranki

Takie poranki mogłabym mieć co dzień... to jak bajka... powolne wybudzenie się... delikatny dotyk maleństwa... przytulanie. Jej skóra wydał mi się być dziś delikatniejsza niż zwykle, aż strach pogładzić ją po twarzy, aby ten dotyk jej nie uszkodził.

W ramach pobudki było także opowiadanie bajek. Tym razem to Len obrała rolę narratora:
"Kotek chciał iść do kotka, ale nie miał ochoty. Koniec". Takich bajeczek było kilka, ale ta najbardziej mi utkwiła w pamięci jako abstrakcyjny obraz  kocich zamierzeń- więc ten kot chce iść czy nie? Tego się nie dowiedziałam.

Takie poranki jak dzisiejszy są niezwykle energetyczne... choć późno się wczoraj położyłam, ogladajac po raz kolejny "Katyń", dziś dzięki Len wstałam niezwykle wypoczęta i wyspana. Przepełniona pozytywną energią. Rano usiadłam i skończyłam mojej malutkiej szyć torbę, która teraz się suszy. 

Wspominałam kiedyś, że Len bywa czasem tak mało wymagająca? Wczoraj ujawniłam  jej co się szyje, na co moja mała Pani mówi że już jej szyłam torebkę i więcej nie potrzebuje (taką i taką ma już w składzie). Mimo wszystko myślę, że ta wersja jej się spodoba. Ale więcej o niej gdy zrobię zdjęcia :)

 ☺  ☺  ☺








czwartek, 13 września 2012

O kotach

Przygotowuje wafel kakaowo-migdałowy, tak słodko mi się przy tym zrobiło, że pomyślałam o tym aby na chwilę zażegnać postanowieniu o chronologicznym publikowaniu uszytków i przedstawić Wam MiLudki. 

Oto dwa sympatyczne pasiaste kotki. Jeden w kuperku ma ukryte siemię lniane drugi  fasole, przy każdym potrząśnięciu grzechoczą. Wiem, że Len na grzechotki jest już może trochę za duża, ale efekt jej się spodobał.

"Mamo, ale zapomniałaś im nogi uszyć".Upss :D



"Mamo mogę z nimi spać, one mnie nie podrapią", "Oczywiście, że możesz" i w ten sposób jej towarzyszą pod czas odpoczynku wraz  z Lalusią, jej ulubioną lalką.


Odziany w szalik MiLudek towarzyszy nam także w wyprawach małych i dużych.


Praca wre nad powiększeniem kociej rodziny. Nawiasem mówiąc zdjęcie robione w środku dnia, a efekt co najmniej jakby to była północ. Jednoznacznie świadczy to o tym, że należy pomyśleć o zmianie aparatu.



A na koniec mister Kropek vel Kitek w akcji, czyli sen jest dobry dla duszy i ciała :) A gdy go Len towarzysząca mi podczas pisania posta zobaczyła na zdjęciu stwierdziła, że Kropek jest niedobry, bo chciał ją podrapać, a tak w ogóle to jak on tam wszedł? Idę więc wytłumaczyć jej w jaki sposób kot zamieszkał w komputerze :)


środa, 12 września 2012

Edu...kacyjnie II

Edu...edu... edu-ramka czyli ramka z zapięciami to druga z kolei zabawka stworzona z myślą o Handmade Montessori. Pierwsza była zbyt kolorowa, co mogło rozpraszać uwagę dziecka od tego co jest w niej najważniejsze czyli nauki rozpinania guzików. Postawiłam na prostotę, ale bez całkowitej rezygnacji z barw które w świecie dziecka po prostu muszą być. Jeszcze się te istoty w życiu na szarość napatrzą.



Środek skrywa niespodziankę...


... nagrodę za "trud" włożony podczas "rozbrajania" zabawki.

Kwiatek z przyjemnej w dotyku dzianinki, stymuluję nie tylko rozwój dziecka przez dotyk, ale także dostarcza wrażeń słuchowych... ponieważ szeleści (ta część zabawki podoba się Len najbardziej :) - mojemu najlepszemu testerowi).



wtorek, 11 września 2012

Wyniki Candy

Na wstępie chcę przeprosić wszystkich tych, którzy oczekiwali, zaglądali i nie znaleźli tej notki wcześniej. Powiem szczerze, że kompletnie zapomniałam o tym że Candy dobiegło końca i najwyższy czas już ogłosić wyniki. Poprawiam się i czynię to dzisiaj, post niestety bez zdjęć, aby niepotrzebnie nie odwlekać go w czasie.

Nim przejdziemy do meritum, chciałam Wam podziękować za zainteresowanie. Powoli, w wolnych chwilach będę odwiedzać sobie Wasze blogi, na razie szybcikiem zajrzałam na kilka (dosłownie w biegu, bo nie pozostawiłam nawet po sobie żadnego śladu, ale nadrobię to :) ).

Niestety nie wszyscy spełnili warunki formalne jakie zostały ustalone w tej zabawie. Tym sposobem los za losem i wypadło na Ystin. Przysporzyłam tym sobie nie lada stresu, Ystin to artystka, wykonuje zniewalająco piękny sutasz, dokładny i precyzyjny. Od dawna obserwuję jej blog i podziwiam to co tworzy. I Wam polecam udać się do niej w odwiedziny. Nie lada gratkę będzie on także dla tych którzy lubują się w urządzaniu wnętrz, bo i o tym znajdziecie co nieco na jej blogu. 

Ona oto będzie swym artystycznym okiem oceniać moje wypociny. Czy podołam zaspokoić jej gust to się okaże, a tymczasem proszę o kontakt na anayo@op.pl.

środa, 5 września 2012

Z lekka jesiennie...

Ostatnio dowiedziałam się o sobie pewnej rzeczy, niesłychane bo przecież znam już siebie tyle lat. Nie potrafię już bezczynnie siedzieć i obejrzeć choćby telewizji, muszę mieć stale ręce czymś zajęte, bo w przeciwnym razie wariuje, kręcę się i wiercę. Przekonałam się o tym podczas naszej tygodniowej wizyty u cioci. Nie wzięłam ze sobą żadnego "szycia" do czego mąż mnie skłonił tłumacząc, że przecież jednym z celów wyjazdu jest odpoczynek, oderwania się od codzienności, relaks duszy i ciała. Myślę "w sumie ma rację, jedziemy odpocząć". Ale już drugiego dnia zaczyna mnie korcić, ręce czują nieodpartą potrzebę zrobienia czegokolwiek, zaczynam sprzątać, zmywać, przyrządzam sałatkę, wszystko aby tylko się czymś zająć... w końcu nie wytrzymuję "ciociu pożycz szydełko i włóczkę".

Tym sposobem zaczęłam przygotowania do jesieni (choć mam Wam jeszcze do pokazania zaległe letnie ubranko dla Len- na razie czekam na słoneczny, ciepły dzień).

Miał być uroczy różowo-zielony kocyk z domieszką czerwieni, a wyszło jak zwykle... czyli zupełnie coś innego. Szydełkowana całkowicie na "czuja" dlatego robiona była długooo... co kawałek pruta i zaczynana od nowa. Powstała  nasza pierwsza w tym roku czapka. Na właścicielce prezentuje się jak widać:




Dzierganie czapki przedłużyło się i końcówkę robiłam już w drodze do domu. I tu pochwała wyższości dziergania nad szyciem... niedokończoną robótkę zawsze można ze sobą zabrać i prawie w każdych warunkach się nią zająć. Szycie w podróży jest bardziej kłopotliwe i może okazać się bolesne, gdy igła nieopatrznie zmieni tor :)