środa, 31 grudnia 2014

Tak na koniec

Zawsze pod koniec roku bierze mnie na sentymenty... myślę o tym jak ten czas szybko leci i czy ja go aby właściwie wykorzystałam... też tak macie?
Właściwie wykorzystałam to może nie jest odpowiednie sformułowanie bardziej chodzi mi o to czy ja ten czas w pełni wykorzystałam, czy udaje mi się z życia czerpać garściami i zagarniać do siebie wszystkie te wspaniała choć zwyczajne chwile... widzieć to co na pierwszy rzut oka nie jest zauważane...
Tak szybko zleciało mi ostatnich 5 lat z Nią... dzień za dniem....miesiąc za miesiącem... rok za rokiem.... najwspanialsze...najpełniejsze lata mojego życia...I na przyszły rok mam plan... bardzo prosty... skupić się bardziej na rodzinie... rzadziej mówić "nie teraz", "nie mam czasu"...prawidłowo określić priorytety, aby między zwykłym życiem, obowiązkami, a pasją i chwilą dla siebie nie popaść we frustracje, gdy chcę zrobić wszystko w jednej chwili.... złapać dystans... tak, tego i Wam życzę...Dosiego Roku :)!!!!



P.S. Spódnica uszyta dokładnie rok temu na bal karnawałowy, zdjęcia robione latem... a spódnica wciąż dobra... i może ponownie zostanie ubrana na najbliższy bal :)







niedziela, 31 sierpnia 2014

Kukuruku

Taki trochę nie kształtny, kulfoniasty o nieco dziwnym wyrazie twarzy... taki jest nasz Kukuruku... a raczej nasza bo to przecież dziewczyna i dla dziewczyny powstała.

Lena oszalała... przez pierwsze tygodnie nie mogła się z nią rozstać...do stałego łóżeczkowego składu dołączyła ta jeszcze jedna przytulana przyjaciółka.




Nasza Kukuruku doczekała się swojej młodszej siostry i w dodatku także dla  Lenki. Są bardzo podobne, ale nie identyczne, bo co to za przyjemności po raz drugi wykonać to samo, parę więc nowych szczegółów dostała i obowiązkowo ręcznie haftowane imię nowej właścicielki.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Już po





To co dobre przecież wiecznie trwać nie może, więc i nam się skończyło, i z urlopu już na dobre wróciliśmy do szarej rzeczywistości- dosłownie szarej, bo odkąd przyjechaliśmy jest iście jesienna aura. Jest to dość duża odmiana po całotygodniowym nasłonecznianiu.

Aż żal, że znowu trzeba będzie odczekać cały rok, by moc potem na "cały" tydzień pożegnać się z rzeczywistością i odpłynąć. Lena po raz pierwszy w swoim życiu miała okazję zobaczyć nasze polskie morze.W wyprawie dzielnie towarzyszyła nam sówka Pępuszka i sówka Zosia, oraz miś Rudasek, dzielni towarzysze wieczornego zasypiania.




Zabawne jest to, że Rudasek został uszyty całkowicie na "szybko", bez spinania, ot tak aby sprawdzić jak by wyglądał tak i tak zrobiony wykrój, rysowany od razu na tkaninie.... i co okazało się, że Len go bardzo polubiła... a miał trafić zaraz po zszyciu do kosza... bo to przecież próba tylko była.

Ale został z nami... udało mu się uniknąć wysypiskowej śmierci... i choć nieraz jestem zła, że Len tą "najbrzydszą" maminą zabawkę wybrała na swojego przyjaciela i taszczy go gdzie tylko może, to z drugiej strony przepełnia mnie satysfakcja, bo wybrała coś szytego sercem, a nie plastik.



Po tygodniowej przerwie oczywistym  było, że musiałam odnowić przyjaźń z Kornelką i uszyłam coś co powinnam uszyć przed wyjazdem, a na co czasu nie starczyło. Jest to wkładka do fotelika. Tu akurat fotelik z taty auta, wymęczony i bardzo zniszczony. Wkładka zarówno zasłania to co powinna, ale pełni także inną funkcję, pożądaną w długiej podróży (i oto mi właśnie chodziło). Gdy spocone plecki przywarte do fotelika potrzebują ulgi wystarczy wkładkę odwrócić lub całkowicie wyjąć i znów przyjemnie się jedzie.... żałuje, że jej wcześniej nie uszyłam. Tym bardziej, że pasuje zarówno do fotelika w Marcina aucie jak i moim.



piątek, 18 lipca 2014

eS jak Sowa

Sówka Pępuszka łapie wszystkie promyki letniego słońca, bo nim się obejrzy lato zleci, a rozgrzewająca moc promieni osłabnie...



Miłego weekendu :)

piątek, 20 czerwca 2014

Mały kucyk nie taki mały

Przychodzi taki czas w życiu dziewczynki kiedy w kręgu jej marzeń pojawia się kucyk Pony...
Uszyłam go sama, bo małe plastikowe zabawki do mnie nie przemawiają... nie jest co prawda  identyczny z oryginałem, ale nie o kopiowanie w istocie chodzi... nasz Pinkie Pie ma grzywę czerwoną, a zadnią część ozdabia haftowane imię zamiast odznak.





Niemal identycznego dostała Lenki koleżanka.




Nasz kucyk razem z grzywa ma ok 35 cm.


piątek, 30 maja 2014

Dla Laury

Zestaw od serca... za to chyba kocham najbardziej szycie... za to że mogę dać komuś nie tylko rzecz, ale i odrobinę "siebie"... swoje myśli...uczucia...a przedewszytkim  ❤










poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Elżunia

... to taka królicza matka polka... w ogródku wypielone, w domu porobione, dzieciaki odszykowane, mąż nakarmiony... i jeszcze ma czas na własne hobby i rozwijanie zainteresowań... torpeda nie królik

zabawki dla dzieci

zabawka dla dziecka

Zabawka dla dziecka

zabawka dla dziecka

wtorek, 4 marca 2014

Te kwiaty dla niej

Jak przez palce czas uciekł  niczym szalony. Czas dzielony miedzy pracę, a dom, dom a pracę skutecznie odciągnął mnie od bloga i ograniczył  zapędy krawieckie. Oczywiście szyłam, niewiele ale szyłam, bo "zarażona" jestem na całego.

Te czasowe ograniczenia spożytkowałam na wykonanie w moim mniemaniu czegoś wyjątkowego dla swojego dziecka, czegoś co będzie cieszyć oko każdego dnia, czegoś tak pracochłonnego, aby mi się odbiło czkawką na długo.

Dziergałam i dziergałam... całą wieczność ... kwiatek po kwiatku...

Szydełkiem wszystko "zszywałam"... kwiatek do kwiatka... blok do bloku...aż skończyłam

Aż wydziergałam w środku zimy łąkę dla Len (a skończyłam ją pod koniec listopada).