środa, 24 kwietnia 2013

Wysyp kostek

Wczoraj trochę ponarzekałam, że na szycie coraz mniej jest czasu, więc się wzięłam za siebie i wieczorem uszyłam Rudaska, który kołatał mi po głowie już od kilku dni. Specjalnie na niego kupiłam rudy polar. Nie wiem czy to ostateczny kształt, zapewne przy następnych pewne szczegóły się pozmieniają :) bo polarku jeszcze trochę zostało.



W związku z mniej zmorzonym przesiadywaniem przy Kornelce, mam szanse nadrabiać blogowe zaległości i publikować to co też spod kornelkowej stopki wyszło, a trochę tego było.

Na dobry początek kostek kilka, ale nie byle jakich bo na bazie piłek puzzlowych.


W planach były już od dłuższego czasu, od pomysły do realizacji co prawda minęło sporo czasu, ale za to z  rozmachem, od razu kilka sztuk (w tym zdjęcie jednej gdzieś się zawieruszyło, więc będzie innym razem).



wtorek, 23 kwietnia 2013

Długonoga

Coraz mniej mnie przy maszynie, bo pogoda nie sprzyja siedzeniu w domu. Porządki wiosenne ruszyły pełną parą, a czas na szycie jakim dysponuje zaczyna się po 22. Mało komfortowe, ale długo wyczekiwana wiosna to rekompensuje.

Udało mi się kilka dni temu skończyć kolejną długonogą. Ta sympatyczna lala, jak na modelkę przystało ma nogi aż do nieba, natomiast Len wydała się nieco obrażona, a wszystko przez to że rączki ma przy ciele, nie zauważyła że  ona przecież bukiet kwiatów trzyma :)




czwartek, 11 kwietnia 2013

Misiaki

Miały być lale, ale czasem tak się układa, że w konsekwencji wychodzi coś innego. Skradły Lence serce, i wzmogły jej apetyt na kolejne. Najpierw zachciała dla małej Misi mamy, więc powstała identyczna większa. Potem babcie, wujka, kolegę i tak w nieskończoność...

-Mamo szyj Misie- prosiła.

Więc szyję, w kolejce do wykończenia jeszcze cztery czekają, będą poszukiwać domu, bo wszystkie przecież z nami nie mogą zostać.








Nadal kłębiła się jednak myśl o lalce. Zainspirowana jedną z lenkowych zabawek stworzyłam (stworzyłam- jak to doniośle brzmi) lale o zabawnym kształcie z długaśnymi nogami.




piątek, 5 kwietnia 2013

Niespotykane żeby w kwietniu tyle śniegu było, a święta wielkanocne okryte kołderką z białego puchy dość sporych rozmiarów.

Sobota dała nadzieję na poprawę pogody, prognoz nie oglądam nigdy dlatego zawsze się zawodzę ... bo ja tu czekam, tak samo jak Wy.

Pod koniec sobotniego dnia, gdy już ku końcowy chyliły się wszelkie przygotowania przed świąteczne, uszyłam dla Len minióweczkę. Sądziłam, że słońce nas uraczy swoją obecnością, ale niestety moje nadzieje się nie spełniły i już dzień później zostaliśmy zasypani sporą ilością śniegu.



Pokochałam to zestawienie barw... stonowany popiel ożywia fuksja... i jeszcze ten turkus w matrioszki- Lena je wprost uwielbia. Nigdzie nie mogłam znaleźć dla niej takich drewnianych, więc jedną jej wycięłam z materiału i obszyłam na kształt lali :) 

Matroszki zawarłam także w apaszce bardzo dziewczęcej (dla chętnych jest ona dostępna...i czeka).







Tak się zaszyłam w tych barwach, że jeszcze dwie torebeczki dziewczęce uszyłam (a trzecia w trakcie), ale dla równowagi dziś tylko jedną pokarzę, tę którą od razu po uszyciu Len zagarnęła. Na zakupy jak twierdzi będzie miała.




środa, 3 kwietnia 2013

Dla mamy i jej synów

Czekałam z niecierpliwością gdy Karol opuści brzuch swojej mamy, a mojej przyjaciółki. Naszykowałam wszystkie elementy i już chciałam zabrać się za pracę, gdy dopadł mnie znany przesad. Podświadomość wygrała nad rozumem... prace zostały wstrzymane. Pomyślałam, w końcu mam jeszcze trochę czasu, niech się materiał dobrze "wyleży". Nazajutrz otrzymuję wiadomość, że już, że mama z synkiem są już razem.

Na powitanie maluszka uszyłam kocyk, bo z reguły kieruję się względami praktycznymi... z małą metryczką, bo to pamiątka będzie (myślę) na długie lata.  Plus mały miś (roboczo nazywany przez Len Misia Koleżka- będzie ich więcej).










 A starszy brat dostał kostkę, już znaną, z otworami, jak podpowiada jedna z komentujących jest to pierwsza iteracja kostki Mengera. To może ja je roboczo będę nazywać Kostkami- mengerkami. Jak myślicie, Karl Menger by się nie obraził?




 O mamie nie zapomniałam także, bo to nie tylko mama dwóch chłopców, ale także moja przyjaciółka. Różnie bywało między nami, był i czas trudny...milczący, gdy ręce załamywałam nie wiedząc co się dzieje... a ona taka mało wylewna, nie powie co jej na sercu leży.... nie wypłacze się.Wychodzimy na prostą, tak myślę.

Dla niej powstał notes, aby zapisać mogła myśli ulotne, lub ważne sprawy.