O przydatności w chłodnie dni tej części garderoby nie muszę chyba przekonywać. Ja po prostu uwielbiam wszelkiego rodzaju chusty, szale i również kominy. Do mojego zeszłorocznego, wełnianego i niezwykle ciepłego kominu dołączył kolejny, w wersji nieco luźniejszej, jak nie za luźniej (nawiasem mówiąc chyba go trochę zwężę). Po raz kolejny jest to wytwór całkowitego recyklingu. Część zewnętrzna pochodzi ze starej kamizelki, której sprułam górę pozostawiając jedynie tunel. Część wewnętrzna była w nie tak dawnej przeszłości spódnicą. Niestety tu musiałam trochę pokombinować, bo niedawnej spódnicy nie dało się tak po prostu odciąć i dopasować do konina, więc wewnętrzna część łączona jest z różnych kawałków.
Zeszłoroczny komin |
Kilka detali:
Poza tym, chyba raczej z nudów lub braku innego twórczego pomysłu uszyłam taki mały „cosik” służący do zabezpieczania igły podczas spoczynku maszyny.
dziękuję za pochwały :) to Twoje "cosik" to by u mnie na maszynie grało pierwsze skrzypce, bo jeszcze nie miałam możliwości rozłożyć się z maszyną... kominy fajna sprawa, ja zawsze mam problem z zawijaniem szali, chust, a nie pomyślałam, że z kominem może być łatwiej. zdecydowanie wybieram pierwszy, jest żywy i bardzo energetyzowałby wszelkie stylizacje.
OdpowiedzUsuńRecykling na kominy jest idealny!
OdpowiedzUsuńJa też mam post kominowo-recyklingowy :D
Zeszłoroczny faktycznie kolorowy, baardzo ładny... sama robiłaś? W drugim podoba mi się łączenie pasiastego materiału, takie symetryczne, ale całokształt bym chyba zwęziła, bo ja ciepłolubna :)
Cosik do maszyny, fajny pomysł... chyba muszę moim doprodukować takie =))
fAJNY KOMIN!
OdpowiedzUsuńKolejny raz nie zawiodłam się na twojej pomysłowości. Kominy są bajeczme,a podkładka do spoczynku igły,hmmm chyba będe papugą i też takową zrobię ;)))
OdpowiedzUsuńBardzo ładny komin. Kucze, wszyscy mają kominy w tym sezonie a ja dalej z szalikiem pomykam ;)
OdpowiedzUsuńZeszłoroczny komin - pierwsza klasa! Piękne kolory!
OdpowiedzUsuń