poniedziałek, 20 lutego 2012

Tilda Anielcia

Gdy pierwszy raz usłyszałam słowo"tilda" zaczęłam szperać w internecie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie "co to jest?". Aż w końcu znalazłam lalę, trochę dziwną- ot taki długaśny chudzielec. Żeby nie było wątpliwości- nie zachwyciła mnie w ogóle.

Z czasem zaczęłam się do niej przekonywać, ujęła mnie jej nieproporcjonalność . Też zapragnęłam mieć Tildę w domu, dlatego powstała anielica, której na imię Anielcia :)
 




Sukienka była już prezentowane kilka postów temu. Intuicja odwiedzających - komentujących osób nie zawiodła, a najbliżej rozwikłania zagadki dla kogo jest sukienka była Ania.


Najwięcej pracy kosztowało mnie doszycie włosów. Niteczka po niteczce są nanoszone- żmudne to i pracochłonne zajęcie, ale efekt naprawdę rewelacyjny. 

7 komentarzy:

  1. Piękna! a włosy, eh, pozazdrościć♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się wcześniej, na jaką lalę tak długa sukienka, a teraz sprawa wygląda całkiem jasno :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam Twoją cierpliwość z tymi włosami. Ale rzeczywiście warto było. Kiedy następne?:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie jak na razie wciąż te laleczki nie zachwycają, być może też kiedyś zmienię zdanie :) Ale podziwiam włosy... cudne :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz jest dla autora bloga czymś wyjątkowym
Dziękuję za to, że chcesz się wypowiedzieć :)