Miałam poczekać z tym etui, aż do-produkuję mu towarzyszy, ale nim się za to wezmę to już o nim zapomnę. Niestety taka ma natura, że nudy nie cierpię i wciąż nowe myśli mi się kłębią, więc pokazuję co by się nie "przeterminowało" :)
Nawiasem mówiąc jest to okropna cecha, bo nie mogę się skupić na szyciu idącym w jednym kierunku (np. szycie akcesoriów lub odzieży lub zabawek) tylko wciąż robię coś innego, czasem nie dokończywszy bieżących rzeczy.
Etui na okulary |
Projekt etui zaczerpnięty z łucznikowskiego Uszyj w jedno popołudnie. Można by pomyśleć, że mało ambitny to wybór, ale brakowało mi właśnie takiego czegoś. W końcu moje okulary się nie rysują i nie poniewierają gdzie popadnie.
☺ ☺ ☺
Aż chce się krzyknąć "Jest dobrze" mamy przecież luty, a tu nieopodal stokrotki rosną :).
I na sam koniec moja księżniczka przesyła Wam buziaka w sukience z przerobionego już stroju karnawałowego :* (proszę zwrócić uwagę, iż lizak kolorystycznie pasuje do zdobień na sukience)
P.S. Z tego miejsca obiecuję, że to już była ostatnia szaro-bura sukienka jaką uszyłam dla Len i od teraz wprowadzę więcej koloru (nawet już zaczęłam).
Ta cecha niedokańczania i wciąż wymyślania nowych zadań dotyczy Wieeeelu kobitek jakie znam ;)
OdpowiedzUsuńUbieraj len w kolory TAK, ona jest cała jak z bajki...
Śliczna dziewczynka.. :) Ja mimo wszystko lubię dzieci w poważnych kolorach. Może dlatego, że one i tak we wszystkim wyglądają pięknie? :) A z tym skakaniem z "tematu" na "temat" zupełnie Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńKolorowe czy stonowane, sukienki uszyte przez mamę są najpiękniejsze, no może nie tak piekne jak Twoja córeczka :) a co do zaczynania i nie kończenia, oraz coraz to nowych pomysłów, to znam, to, oj znam ....
OdpowiedzUsuńA mi się podobała bardziej sukienka z tą sówką. Odnośnie płaszcza - niestety musiałam na niego długo czekać, zanim go założyłam ponownie, a raczej pierwszy raz. Muszę po prostu dojrzeć do niego. W ogóle niedobrze zrobiłam z tą spódnicą, bo jednak jest za lekka jak na tak ciężki materiał płaszcza. Muszę się zmobilizować do skończenia spódnicy, ale naprawdę nie ma czasu, jak nie zajęcia to kolokwia i tak w kółko.
OdpowiedzUsuńA ja powiem, że właśnie za takie drobiazgi jak etui na okulary najtrudniej się zabrać, bo człowiek sobie mówi, że się kiedyś uszyje, bo to szybko i łatwo i to kiedyś bardzo się przeciąga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z tym zaczynaniem i przepychankami w głowie i motaniem się pomiędzy jednym, a drugim... ojjj jak ja Ciebie rozumiem. Uwierz, że nie jesteś osamotniona w takich rozterkach :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zostawiłaś ptaszka w dziupli na sukience, bo był uroczy i kolorowy, ale Twoja córka i tak jest własną najlepszą ozdobą... śliczny aniołek :)
Zapraszam do zabawy, szczegóły u mnie na blogu w ostatnim poście :)
Twojej córci takie kolory nie szkodzą :) Przy takich blond włoskach w brązach i beżach wygląda doskonale. I bardzo podoba mi się Twoje najnowsze dzieło - etui - ta krateczka jest taka radosna. I gdzieś Ty kobieto, znalazła stokrotkę??? Też chcę!!!
OdpowiedzUsuńFajne etui. I czekam na Lenkę w kolorowych sukienkach. Chociaż mają rację przedmówczynie, że i w tej bardzo jej do twarzy:)
OdpowiedzUsuńA mi sukieneczka córeczki bardzo sie podoba :) Pomysłowa i niespotykana. Propo kwiatków jeszcze nie natrafiłam na pierwsze oznaki wiosny.
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło ci to etui ... przymierzam się do niego od kiedy kupiłam książkę (pierwsze wydanie, jeszcze z KDC hehe) ... no ale na razie kończy się od kilku lat na przymiarce hehe :)
OdpowiedzUsuńGRATULUJĘ cudnej modelki ;)))
Pozdrawiam :)
I etui i Lenka, i sukienka i stokrotka- wszystko zapowiada wiosnę! co najbardziej? Stokrotka! co najmniej? sukienka! wniosek? musisz uszyć stokrotkową sukienkę!
OdpowiedzUsuńbuziaczki