Lepiej późno niż wcale- tak sobie tłumaczę moje opóźnienie. Jak zwykle do pracy zabrałam się na „ostatnią chwilę”. W efekcie powstały dwie poszewki.
Pierwsza z typowo chłopięcym motywem. Z tej samej bawełny w paski szyłam ostatnio córce poszeweczkę.
Z drugą był większy problem, no może nie z samą poszewką, a moją organizacją pracy. Zamiast sprawdzić czy mam odpowiedni materiał (dodam, że chciałam obie uszyć z przeznaczeniem dla chłopców, a ostatecznie unisex), gdzieś między gotowaniem obiadu, a sprzątaniem wycięłam „buźkową” aplikację. Wieczorem zabrałam się za poszukiwanie tkaniny. Chciałam żeby była w jednolitym kolorze, niestety w zbiorach nic odpowiedniego nie znalazłam. Kompromisem stała się, zatem ta pościelowa bawełna w kwiaty.
Dziś zabrałam poszewki na pocztę, kupiłam dużą kopertę… i klops- zapomniała wziąć ze sobą adres do Celi. Nie wiem czy to jakiś znak, mówiący nie wysyłaj ich czy co, ale będę nieugięta i wyślę je przy najbliższej okazji.
świetna akcja charytatywna, ja się przyznam jestem cienka w te klocki i najczęściej mój angaż w takie sprawy jest efektem osobistych wyładowań. mam coś z doktora House'a. poduszki świetne, bardzo efektownie z tym zębem :)
OdpowiedzUsuńPopieram takie inicjatywy ale ja nigdy poduszek nie szyłam, dopiero mam zamiar, niby się wydaje proste...twoje są super...a akcja na poczcie - no zdarzyło się każdemu i raczej to nie jest żaden znak (chyba że ktoś przesądny). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajne podusie :) Nie ma takiej opcji, żebyś ich nie wysłała :> Dzieci będą przeszczęśliwe i zachwycone :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się niezabraniem adresu, bo podusie są słodkie :)
OdpowiedzUsuń