No i stało się... zajechałam Kornelkę. Już miałam o niej dobre słowo napisać, że całkiem dobra, że sprawuje się bez zastrzeżeń i szyje bardzo dobre...aż tu bach trach i coś się zacięło. Starego Łucznika zmęczyłam już dobrych kilka tygodni temu, a teraz i Kornelka odmówiła posłuszeństwa. W ten sposób zostałam bez maszyny, przed samymi świętami, gdy przychodzi czas na szycie prezentów :(
Na szczęście mam do pokazania jeszcze kilka rzezy, które powstały przed awarią, m. in piłka którą z Len bawimy się w zbijaka. Rzucamy w siebie piłką, kto trafi ten wygrywa :) Pomyśleć można matka- sadystka, rzuca w dziecko, ale piłka jest lekka i miękka, więc nikomu krzywda się nie dzieje.
Szycie piłek tak mi się spodobało, że uszyłam jeszcze trzy sztuki, zaopatrzone w dodatkowy gadżet- grzechotkę w środku. Szkoda że przy pierwszej tego nie zrobiłam, bo Len mnie teraz pyta dlaczego jej nie "brzęka", a nie "brzęka" bo matka zapomniała, że miała umiejscowić wewnątrz ową grzechotkę, ale przypomniała sobie o tym dopiero gdy piłkę skończyła.
☺ ☺ ☺
Po za tym co bardzo mnie zaskoczyło, otrzymałam aż sześć wyróżnień
Nominacja Liebster Blog jest otrzymywana od innego blogera w ramach
uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o
mniejszej liczbie obserwatorów (poniżej 200) ,więc daje to możliwość ich
rozpowszechniania. Po odebraniu wyróżnienia należy odpowiedzieć na 11
pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty
nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie
wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Co za tym idzie zaczęłam odpowiadać na wszystkie pytania, a mało ich nie było, gdy skończyłam zabrałam się za nominacje kolejnych blogów i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że na mojej liście obserwowanych prawie nie figuruję takie z liczbą obserwatorów mniejszą od dwustu, a przynajmniej nie w takiej liczbie, która pozwalała bym dopełnić zabawy.
Tak więc dziękuję dziewczynom za nominację, ale niestety nie puszczę zabawy dalej w blogowy świat :(
Bardzo ładna. Metki mojego nie interesują wcale, ale piłki uwielbia :)
OdpowiedzUsuńMoją matki też nie zachwyciły, ale za to zabawą w zbijaka mnie męczy :)
UsuńŚwietne piłki!! Moja Jula uwielbia takie kolorowe i brzęczące!!! Jedna nawet awansowała na przytulankę do spania, choć zaczęła je doceniać nie jako niemowlę a czteroletnia panna :)
OdpowiedzUsuńFajne piłeczki:)Szkoda,że tak wyszło z maszyną...pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGratuluje wyróznienia :)Piłeczki świetne i kolorowe :)
OdpowiedzUsuńPiłki przesliczne,podobna miał mój syn jak był mały (a było to dawnoooo temu). Mam nadzieję,że maszynę da się naprawić :*
OdpowiedzUsuńSamych pięknych chwil w Święta Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńKochana życzę udanego sylwestra i wszystkiego dobrego w Nowym Roku :*
OdpowiedzUsuńAniu, złośliwość rzeczy martwych ma to do siebie, że objawia się w najmniej odpowiednim momencie, ale nie smuć się :* Mam nadzieję, że uda się szybko naprawić maszynę. Życzę samych wspaniałości i radości w Nowym 2013 Roku!!!
OdpowiedzUsuńO matko jakie te piłki fajne! Nie tylko dla dużych dzieci (znczy większych) ale też dla takich kilkumiesięcznych. Dzieci lubią wszywki :) Kiedyś ten pomysł od Ciebie zgapię :)
OdpowiedzUsuń