czwartek, 8 grudnia 2011

Między choróbskiem, a szyciem

Chwile mnie nie było, więc się nazbierało spraw różnych.

Po pierwsze dopadło mnie. Dopadło i nie chce puścić to choróbsko wredne. Niestety wypijane hektolitry herbaty lipowej z miodem i sokiem malinowym bardzo wolno działają. Gdyby nie farmakologiczne cuda pewnie leżałabym i kwiczała, ale skoro dreszcze i gorączka już mi przeszły pora przerzucić się na naturalne leczenia. Choć i w efekty tego zaczynam wątpić i planuję udać się do doktorka po specjalistyczną poradę. A póki co owinięta szalikiem, ozuta w dwie pary ciepłych skarpet popijam sobie moją leczniczą miksturę.

☺ ☺ ☺

Po za tym moja kariera blogowa stanęła pod znakiem zapytania. Ostatnio wspominałam, że zaginął mi aparat. Poszukiwania trwały kilka dni, kilkanaście razy prosiłam Lenkę, aby pokazała gdzie go położyła (od razu wiedziałam, że to jej sprawka). W końcu wysłuchała moich próśb. W życiu bym nie wpadła na pomysł, że mogła go ukryć w moim kaloszu. Matka odetchnąła z ulgą, bo zguba się znalazła, a córka jest z siebie dumna, bo efektywnie pomogła w poszukiwaniach.

☺ ☺ ☺

Gdzieś między kichaniem, przerażającym kaszlem i innymi chorobowymi nieprzyjemnościami uszyłam dla Len spodnie, gdyż nastaje u nas właśnie deficyt spodniowy.

Spodnie w kolorze granatowym z materiału, który dostałam od P. co słowem maluje - z tego miejsca jeszcze raz Ci dziękuję za podarki (od P. dostałam całą masę przeróżnych tkanin, w tym grube lny w różnych kolorach – aż serce się raduje). Tej granatowej mam jeszcze kilka kawałków, więc niewykluczone, że uszyję jeszcze jedną lub nawet kilka sztuk.



Z obu stron miały iść białe pasy, ale brakło mi tasiemki, więc są niby strzałki.



Tył zdobi zaokrąglona kieszonka z kwiatuszkową aplikacją wykonaną na maszynie. Aby zobaczyć jak wykonać tego typu kieszeń zachęcam do odwiedzenia Brumming, a tu tutek stworzony przez nią.





Na koniec zostawiam coś miłego, prezentowo – świątecznego, czyli słowo o Mikołajkach. Z reguły z Szanownym Małżonkiem nie robimy sobie prezentów z tej okazji, ale w tym roku uczyniłam wyjątek. Zmuszona mimo choróbska do wyjścia z domu w celach spożywczo – zakupowych, a także mikołajkowo – prezentowych dla dzieciaków sztuk trzy (chrześniacy nasi i córa), przykuł moją uwagę przedmiot, w którego posiadaniu od razu chciałam się znaleźć. Przechodząc obok stoiska z książkami w oczy rzucił mi się Podręcznik złej matki. Na głos skwitowała „O coś dla mnie”, na co pan sprzedający szczerze się zaśmiał. Kupiłam go w imieniu męża (o czym zainteresowany dowiedział się późnym popołudniem). Aby Szanowny Małżonek nie czuł się poszkodowany też coś od Mikołaja dostał : ) I wszyscy są szczęśliwi.


Zdjęcie pochodzi ze strony merlin.pl

12 komentarzy:

  1. Oj , chyba ten lekarz to i tak wskazany, ja tak kiedyś przechodziłam i potem szybciutko mi to powróciło i w te pędy lekarz przepisał mi antybiotyczek. Sponiaszki super, a te strzałkowe lampasy myślę że wyszło o wiele oryginalniej i ciekawiej niż same pasy. Jak przeczytasz książkę daj znać czy ciekawa, sama chętnie bym poczytała czy kiedyś będą tą złą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również proszę o recenzję- tytuł intrygujący:)
    Spodenki super:) A historia z aparatem wzbudziła u mnie wiele radości:):)
    Tobie życzę dużo zdrówka i lepiej idź do tego doktorka..
    Pozdrawiam cieplutko
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmigaj do lekarza!!! Zdrówka życzę!!:) Również proszę o recenzję;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Kieszonka bardzo piękna! świetnie rozwiązałaś problem zabraknięcia tasiemki!
    Książkę też powinnam dostać, choć i bez podręcznika jestem zła :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Spodnie bardzo oryginalne.Jak widać potrzeba matką wynalazków, a tasiemki wyglądają jakby takie było zamierzenie.Ja także zdrowia życzę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładne te portalaski. Jak moje dzieci były małe też ich się naszyłam. Były szyte z ponurych materiałów ale każde miały jakiś kolorowy element. Chociażby łaty na kolanach. ot tak dla ozdoby:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Potrzeba matką wynalazku, a brak materiałów źródłem świetnych rozwiązań - genialne spodenki. Kieszonka super.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze książki nie przeczytałam całej (przekroczyłam połowę), ale moge ją szczerze polecić, bo czyta się ją wspaniale.

    OdpowiedzUsuń
  9. takie prezenty chyba są najlepszą opcją. mąż chcąc nie chcąc, zrobił Ci miłą niespodziankę, a i jemu się dostało na Mikołajki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ana...Od tylu miesięcy blogujesz i się nie wyświetliłaś..a ja dopiero dzisiaj odkrycia dokonałam... No ładnie. Aż się czerwienię!
    Spodenki superaśne:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Słowa malowane- Coś tam kiedyś wspominałam o tym blogowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No pamiętam, ale jakoś mi to bezczelnie umknęło, zrozumiałam, że jakieś candy wygrałaś, coś, gdzieś, ale nie załapałam!
    No nic, mam nadzieję, że wybaczysz, a i odkrycie było fantastyczne:)))))

    OdpowiedzUsuń

Komentarz jest dla autora bloga czymś wyjątkowym
Dziękuję za to, że chcesz się wypowiedzieć :)