Czekałam z niecierpliwością gdy Karol opuści brzuch swojej mamy, a mojej przyjaciółki. Naszykowałam wszystkie elementy i już chciałam zabrać się za pracę, gdy dopadł mnie znany przesad. Podświadomość wygrała nad rozumem... prace zostały wstrzymane. Pomyślałam, w końcu mam jeszcze trochę czasu, niech się materiał dobrze "wyleży". Nazajutrz otrzymuję wiadomość, że już, że mama z synkiem są już razem.
Na powitanie maluszka uszyłam kocyk, bo z reguły kieruję się względami praktycznymi... z małą metryczką, bo to pamiątka będzie (myślę) na długie lata. Plus mały miś (roboczo nazywany przez Len Misia Koleżka- będzie ich więcej).
A starszy brat dostał kostkę, już znaną, z otworami, jak podpowiada jedna z komentujących jest to pierwsza iteracja kostki Mengera. To może ja je roboczo będę nazywać Kostkami- mengerkami. Jak myślicie, Karl Menger by się nie obraził?
O mamie nie zapomniałam także, bo to nie tylko mama dwóch chłopców, ale także moja przyjaciółka. Różnie bywało między nami, był i czas trudny...milczący, gdy ręce załamywałam nie wiedząc co się dzieje... a ona taka mało wylewna, nie powie co jej na sercu leży.... nie wypłacze się.Wychodzimy na prostą, tak myślę.
Dla niej powstał notes, aby zapisać mogła myśli ulotne, lub ważne sprawy.
Przepiękne i bardzo praktyczne prezenty.Gratulacje dla mamy - koleżanki. Obojgu duuuuuużo zdrówka.
OdpowiedzUsuńŚliczne prezenciki. A ciche dni między przyjaciółkami to chyba norma :) Na szczęście to przejściowe. Jak to między babami :)
OdpowiedzUsuńsame slicznosci pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńŚliczne prezenty, poza tym nieziemsko precyzyjnie uszyte! Podziwiam!!
OdpowiedzUsuńPrezenty śliczne i jaka estetyka wykonania ;)
OdpowiedzUsuńBardzo miłe prezenty. Jak robi się taką kostkę?
OdpowiedzUsuńPrezent uroczy :))) jestem pod wrażeniem :))))
OdpowiedzUsuńCudowny prezent♥Kostka jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuń