Niezłą gratką dla miłośników lotnictwa był odbywający się w sobotę i niedzielę Air Show w Radomiu. I my, czyli ja, szanowny małżonek i latorośl znaleźliśmy się w gronie podziwiających podniebne ewolucje.
Fanami lotnictwa może nie jesteśmy, ale wrażenia z widowiska są nie do opisania, aby zrozumieć trzeba zobaczyć to na własne oczy. Nawet kilku godzinna podróż była tego warta.
Mała Pani początkowo była bardzo zainteresowana wielkimi machinami. Biła brawo i unosiła rączki w górę z okrzykiem „Takie duże”. Jednak szybko się znudziła i postanowiła ułożyć się do snu. Nie przeszkodził jej w tym nawet huk przelatujących samolotów, ani głos prowadzącego imprezę wydobywający się z głośników. Dzięki czemu mogłam w spokoju obejrzeć choć część pokazów.
Dla zainteresowanych wrzucam kilka moich nieudolnych zdjęć.
Mała Pani początkowo była bardzo zainteresowana wielkimi machinami. Biła brawo i unosiła rączki w górę z okrzykiem „Takie duże”. Jednak szybko się znudziła i postanowiła ułożyć się do snu. Nie przeszkodził jej w tym nawet huk przelatujących samolotów, ani głos prowadzącego imprezę wydobywający się z głośników. Dzięki czemu mogłam w spokoju obejrzeć choć część pokazów.
Dla zainteresowanych wrzucam kilka moich nieudolnych zdjęć.
Przy okazji tego wydarzenia mieliśmy okazję odwiedzić jedną z moich naj…najbardziej ulubionych cioć, u której zresztą cały pobyt spędziliśmy. Teraz liczę na przyjazd cioci w nasze skromne progi : )
Ale żeby zadość uczynić tematowi bloga tuż przed wyjazdem uszyłam dwie saszetki. Pierwsza, zamykana na zamek przeznaczona jest na bieliznę. Szyta była na prędce, po tym jak wyobraziłam sobie walające się po torbie skarpety i majtasy- czego zresztą bardzo nie lubię. Zawartości drugiej zdradzić na razie nie mogę, ponieważ to temat na osobną notkę. Niestety nie nadarzyła się okazja na prezentację, a zarazem wypróbowanie ustrojstwa w niej skrywanej.
Nim się pożegnam muszę pochwalić się jeszcze podarkami od cioci [dzięki mnie ma teraz jedną wolną szufladę :) ]
Dobrej nocki życzę wszystkim!